Dzień 17 Piątek 18.09.98 Węgry. Wjazd bezproblemowy. Wyjazd gorzej. Pan władza doczepił się do zamoczonego dowodu rejestracyjnego i ubezpieczenia (trochę lało w Rumunii). Nie podobało mu się także, że nie miałem pozwolenia od żony na jeżdżenie jej motocyklem (Transalp jest na nią zarejestrowany). Bogdan z Krzyśkiem przejechali, ja mam rzekomo wracać do konsulatu potwierdzać zamoczone kwity oraz uzupełnić je. Dopóki kłócę się z nimi, grożą nawrotką. Gdy zażądałem zwrotu dokumentów, mówiąc że wracam, jakoś nie kwapili się aby oddać je. W końcu na osobności chcą dość nieśmiało souvenir'ów. Zaproponowałem łapówkę z karty visa, maszynki nie posiadali, więc pouczyli i puścili. Prawdę powiedziawszy to się zawziąłem i naprawdę byłem gotów wracać (na inne przejście oczywiście ). Więc znowu razem. Potem Słowacja i Krynica.
|