W gronie "starych" kumpli, w trzy motocykle przez Góry Sowie - Wolibórz, jedziemy do Czeskiego Raju. Drogi dobre, piwo i smażony ser rozgrzewa nieco przyzimne powietrze. Na zamek wjechałem "do środka" ale nie zadaleko, bo były wykopaliska których pilnował chyba wygłodniały pies.Nocelg w domku w Prichrazach. Wieczorem ognisko, piwko, niebo gwiaździste nad nami ... aż żal odjeżdżać na południe.
|
Pożegnawszy "starą gwardię" jadę na spotkanie nowej. Po drodze pełen wypasiony obiad w małym zameczku za 90 Ćeskich Koron.Z nową grupą mam się spotkać gdzieś nad Wiedniem, więc czekam leżąc w trawie przed polem gofowym oddzwaniając na nieczynną komórkę x-Maślaka. Nabiłem operatorowi niezłą kasę za niezrealizowanych ponad 20 połączeń. Nie doczekawszy się kontaktu jadę malowniczą trasą wzdłóż Dunaju.
|
Nocleg na prywatnym polu namiotowym u podnóża cudownego zameczku w Shonbuchel. Noc zapowiadała się na bezopadową i taka też była choć wilgodna.Ceny za camp 7?, prysznic 0.5?. Z żarcia to tylko było mnie stać na piwko - i wystarczy -trzeba dbać o dietę.
|
Rano zwinąłem się o świcie i popełniłem poważny błąd. Nie dość dokładnie się przyjżałem podkładce pod namiot jaką w pośpiechu spakowałem do szczelnego worka. Ponieważ trzy kolejne noce nie spałem pod namiotem nie otwierałem go. Ale jak otworzyłem to zajechało z niego jak z zepsutego zęba (stomatolodzy wiedzą jaki to smród). Wyjaśniam: zwinąłem chyba ze 20 malutkich bezskorupkowych slimaków które rozłożyły się w upale na czynniki pierwsze, atomy i ten trupi zapach .... ( Po trzech dniach wietrzenia i mycia smród ustąpił )Na zdjęciu widoczek z okolic Maria Zell gdzie miała nocować grupa.
|
Jak wiecie prędkość grupy nie jest oszołamiająca więc nie znalazłwszy nikogo w MariaZell pognałem dalej przypuszczalną drogą ich przejazdu. I tak ich dogoniłem dzięki poświęceniu Remka, jaki będąc ofiarą kolizji skutecznie zatrzymał grupę. Remku dzięki ci za to. W nagrodę Remka odwieźli na punkt napraw małym żółtym helikopterem a ja w międzyczasie poznawałem się "nową gwardią". A było co poznawać : czopery, ścigacz, enduraczek i dwa Viaderka. Na jednym był znany mi wcześniej Paweł ACE oraz "stomatolodzy" z Przemyśla Jórek z Ewą którzy wprawdzie zapisali się na zlot Vaider do Grecji ale czasowo im "nie rało dady..." |
Nocleg zaplanowany był na szczycie przed Grossglockner EdelwisseSpitz (czy jak się to pisze). Na nasze nieszczęście trasa była zamknięta a kilkaset metrów za bramkami leżało ponad pół metra śniegu. Alpy przekroczyliśmy pod szczytami tunelem. Nocelg prawie po ciemku zdobyliśmy w prywatnym opustoszałym "gosthauzie" na uboczu z boskim widokiem na Alpy. Musze przyznać, że spodziewałem się braku koordynacji ruchów grupy, tymbardziej miłym zaskoczeniem była dla mnie szybkość pakowania i kulbaczenia oraz czas osiągnięcia gotowości bojowej, jakby trochę nad tym popracować byłoby zupełnie profesjonalnie. |
Ot takie zbiorowe zdjęcie przed dolomitami całej grupy z wyjątkiem Remka mego wybawiciela i Piotra jakiemu też nie wyszły na zdrowie trzy winkle dzień wcześniej. Guzik co prawda tutaj widać ale od lewej: TeWu, Jórek i Ewa, Drcia i Adamo (Jedi), "Władzio", Piotr ACE, x-Piotr, Zbyszek i na dole : Paweł, leżący Kuba fajny chłopak choć z W-wy, Wojtala, x-Maślak głowa wyjazdu, pasażerka TeWu i jak się ładnie złożyło na końcu ja. |
Potem były przełęcze, deszcz, zablokowane drogi, korki, autostraty, dzeszcz, duży deszcz oraz podlewanie wodą do spryskiwania trawników, wizyta u sióstr w Bergamio, kolejowe zwiedzanie Mediolanu, i inne takie. Generalnie to duże miasta omijam dużym łukiem ale dla kompani i cygan dał się powiesić. |
A więc jedziemy dalej na południe. Po drodze odwiedzamy "polskiego" x-dza w Beluno.Oto ja na jego rumaku - taki antyk że aż żal go było wypuścić z rąk. |
Dojeżdzamy do Corboli. Tam zaprzyjaźniony klub x-motocyklistów zrobił ciepłe przyjęcie, żarełko i inne takie sympatyczne akcenty. Następnego dnia po motocyklowej, dwujęzycznej mszy odprawianej przez x-Maślaka i x-Piotra była parada, obiad i inne dobrodziejstwa. Zostajemy dzień dłużej bo nikt nie ma siły się ruszać, zbyt szybko ruszać głową a mają też się odbyć na ulicach zawody mini motocykli. |